Był to wczesny ranek, kiedy nagle zadzwonił do mnie telefon. Przebudziłem się i nieprzytomny wziąłem komórkę ze stolika do ręki patrząc w ekran. Tak, Ruki... czy on zawsze musi mnie budzić? Dopiero 5 rano...
- Halo, Ruks... czego chcesz?- zapytałem blondyna zaspanym głosem.
- Halo, Aoi? Wstawaj, dziś mamy próbę o 7, jak się spóźnisz to Kai nogi Ci z tyłka powyrywa!- krzyknął w słuchawkę Matsumoto.
- Boże, dopiero 5, weź się uspokój-warknąłem od niechcenia-A tak w ogóle to dlaczego próba jest tak wcześnie?
- Miyavi do nas przyjeżdża przecież, umówił się na 6:30 u Kai'a w domu. Mówię Ci, spiesz się, bo z chłopakami spotykamy się obok sklepiku przy przystanku autobusowym o 6:15 i jedziemy- powiedział.
- No dobra... pospieszę się. A teraz daj mi spokój, bo muszę się doprowadzić do porządku.
- Spoko. Cześć Yuu- pożegnał się wokalista.
Kurczę, jak ja nienawidzę wcześnie wstawać... I jeszcze ta próba. No nic, przynajmniej Miyavi na niej będzie... tylko po co? Chciał nas odwiedzić? Całkiem prawdopodobne. Mi to całkowicie nie przeszkadza, bo od dłuższego czasu... darzyłem go pewnym uczuciem. Nie był dla mnie w żadnym wypadku tylko przyjacielem, przynajmniej ja tak uważałem.
Czas się zacząć zbierać.. Wyciągnąłem jakieś lepsze ciuchy z szafy i wyszedłem na balkon zapalić papierosa. Usiadłem na krześle na rogu balkonu i dokończyłem palić. Było tam tak wygodnie, a ja byłem tak śpiący, że przysnąłem. Obudził mnie dopiero podmuch zimnego, porannego wiatru. Wstałem z krzesła jak oparzony i wbiegłem do salonu. Popatrzałem na zegarek. Była 6:07.
- Pięknie... nawet się nie zdążę pomalować... -powiedziałem sam do siebie. Szybko się ubrałem i poszedłem się uczesać do łazienki, po czym ubrałem buty i skórzaną kurtkę, zamknąłem drzwi z mieszkania i poszedłem na dół. Było dosyć zimno. Wsadziłem ręce do kieszeni od kurtki i pomaszerowałem szybko do sklepiku. Chłopaki już tam byli. Kiedy mnie zauważyli mieli wyraźnie niezadowolone miny.
- Aoi, kurwa, Kai nas przez ciebie zajebie!- syknął Reita, po czym mnie popchnął do tyłu.
- Sorki chłopaki, przysnąłem...-próbowałem się tłumaczyć. Wiedziałem, że to i tak nic nie da.
- No nic, może jeszcze zdążymy- ku mojemu zdziwieniu Uruha nie przejął się zbytnio tym wszystkim, chociaż było widać, że szczęśliwy raczej nie był.
Po jakimś czasie jazdy wreszcie dotarliśmy na przystanek, a z niego pomaszerowaliśmy do wieżowca, w którym mieszkał lider. Weszliśmy do windy i wjechaliśmy w ciszy, jakby przed burzą, do piętra jego mieszkania. Zapukałem do drzwi. Wszyscy mieliśmy w oczach strach. Uwaga, drzwi się otwarły. Wchodziliśmy do mieszkania bez słów, niepewnie, jakby zaraz ktoś się miał na nas rzucić z nożem. Nagle ciszę przerwał radosny głos solisty.
- Cześć chłopaki! Co tak późno?
- A nic... moja wina. Jest Kai?- zapytałem.
- Nie, przed chwilą wyszedł do sklepu po kawę- odpowiedział pocieszny jak dzieciak. Nagle zrobiło mi się gorąco. Chwycił mnie i przytulił. Oj nie, nie rób tego...- dawno was nie widziałem. Tęskniłem, bardzo- jego głos momentalnie zmienił się z radosnego na zatroskany.
- My też, Meev!- odciągnął ode mnie tęczowłosego Ruki i podał mu dłoń.
- A może pójdziemy do salonu? Będzie wygodniej- Zapytałem niepewnie towarzyszów.
- Oczywiście- powiedział Miyavi i puścił do mnie oczko. Do mnie? Ale dlaczego?!
Po jakimś czasie siedzenia i czekania do mieszkania wszedł jego właściciel. Uśmiechnął się do nas. Wszyscy zamarli. Byliśmy pewni, że wejdzie jak tyran i nie zdążymy nawet mrugnąć, a on nas zadźga jakimś toporkiem czy coś.
- Cześć. Co wy tacy wystraszeni?- podszedł do nas lider zamykając drzwi- Chłopaki- powiedział do nas nie czekając na naszą odpowiedź- dzisiaj próby nie będzie.
- Co?! Po co nas tutaj zwoływałeś, skoro nie ma próby?!- pisnąłem poirytowany całą sytuacją.
- Nie bój się, Yuu... Weźmiesz do siebie Meev'a, a ja z chłopakami pojedziemy coś załatwić. Naprawdę, musisz go wziąć, przyjechał do nas na odwiedziny a my nie możemy nic zrobić, musimy jechać, ciebie nie można było jakoś inaczej przekonać na przyjście tutaj, bo byś to olał- tłumaczył się Yutaka.
- Aoi... jeśli nie chcesz, bym u ciebie został, zrozumiem to...- wyszeptał Ishihara.
- Ależ oczywiście, że cię przyjmę!- wykrzyknąłem podekscytowany. Chłopaki dziwnie się na mnie popatrzyli- A więc... ile będzie trwać te wasze załatwianie?
- Jakieś 3 dni- na te słowa lidera po prostu położyłem się na kanapie. Trzy dni w towarzystwie Takamasy? Oj nie, ja nie wytrzymam... mogę się nie powstrzymać przed wykorzystaniem go w różnych celach. Ehh...
- Czyli wszystko dobrze, możemy ruszać- Zignorował moją reakcję Uruha, po czym klasnął dłońmi.
Kiedy chłopacy nas podwieźli pod mój blok, zacząłem się czerwienić. Nie patrzałem towarzyszowi nawet na twarz, modląc się, żeby tego nie zauważył. Weszliśmy po schodach do moich drzwi. Otworzyłem je. Nagle Miyavi chwycił mnie w talii i przyssał się do moich ust. Wydałem z siebie lekki jęk zadowolenia. Nie szarpałem się, to było zbyt przyjemne. Meev zamknął drzwi nadal mnie całując. Wtem się ode mnie oderwał.
- Oh Yuu... słodki jesteś- powiedział anielskim głosem. Nie wierzyłam własnym zmysłom. To było wręcz... piękne uczucie. Wsunął swoje ręce pod moją koszulkę. Począł pieścić mój tors i dotykać sutków, zataczając na nich delikatnie koła. Zacząłem cicho jęczeć z przyjemności. Chcąc oddać pieszczotę chwyciłem go za krocze i ugniotłem je gwałtownie. Zajęczał głośno i ściągnął ze mnie jednym ruchem kurtkę, a potem koszulkę. Zrobił to samo ze sobą, po czym wstał i chwycił mnie za ręce. Grzecznie wstałem. Chłopak poszedł do salonu i zdjął swoje spodnie. Krótko po tym zrobiłem to samo i poszedłem do niego. przewrócił mnie na podłogę i usiadł na mnie okrakiem, pocierając swoją nabrzmiałą już męskością o moje podbrzusze. Jęknąłem przeciągle. Na to uśmiechnął się ponowił akcje. Zeszedł ze mnie i zaczął ściągać ze mnie bokserki. Nachylił się i polizał moją twardą męskość.Lizał jeszcze trochę i całował,a chwilę po tym wziął ją całą do ust. Oddychałem szybko i głośno, kiedy poruszał swoją głową w górę i w dół. W tym czasie zająłem się jego ramionami. Masowałem je i posuwałem rękami po jego plecach, aż natrafiłem na jego pośladki. Gniotłem je, a on wypuścił z ust mojego penisa i zamruczał jak kot.
- Widzę, że ci się podoba, Shiro- powiedział z uśmiechem na ustach mój partner.Podniósł się i zdjął bokserki, po czym wsadził swoje trzy palce do mojej dziurki. Jęknąłem boleśnie, jednak na tym nie zaprzestał. Kazał mi się wypiąć i bez ostrzeżenia wszedł we mnie. Krzyknąłem momentalnie, jednak ból szybko zmienił się w przyjemność. Posuwał mnie stanowczymi ruchami. Poruszałem biodrami dając sie ponieść rozkoszy z jego strony. Chwycił mojego penisa i zaczął masturbować. Szybko doszedłem w jego ręce, po czym wziął ją i oblizał każdy palec z osobna. Niedługo po mnie on sam doszedł i padł na moje plecy ze zmęczenia. Zasnęliśmy.
Kiedy obudziliśmy się rano na ziemi nago, zorientowaliśmy się, co się stało.
- Aoi- wymruczał rozkosznie mój kochanek- wiesz co? Kocham cię.
- Wiem skarbie... ja ciebie też- odpowiedziałem widocznie podnieconym głosem. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego się wydarzyło.To było fantastyczne...
Przez następne dwa dni, aż do przyjazdu chłopaków bawiliśmy się jak dwa kotki. Niesamowite. Oczywiście koledzy z zespołu o niczym się nie dowiedzieli, żyli w błogiej nieświadomości. Może to i lepiej.
Nadszedł czas pożegnać się z ukochanym. Przez cały czas ryczałem jak głupi na lotnisku, a moi towarzysze klepali mnie po plecach i zaczęli podejrzewać dlaczego tak rozpaczałem. Na ta chwilę i tak miałem ich głęboko w dupie, myślałem tylko o następnym spotkaniu z kochankiem, który właśnie naszedł mnie od tyłu i przytulił.
- Nie martw się, słońce. Wszystko będzie dobrze, zobaczymy się jeszcze- wyszeptał i pocałował mnie namiętnie.
- Mam nadzieję...- rozpłakałem się jak dzieciak. Już było mi go brak. W tej chwili odszedł do samolotu posyłając mi ostatniego buziaka w powietrzu. Złapałem go i uśmiechnąłem się. Odtąd już nic nie mogło być gorsze. Czekałem tylko z nadzieją, że jeszcze niedługo będę mógł go przytulić.
***
I jak? Może być? Troszkę się nad tym namęczyłam, jestem śpiąca... cała noc mi zleciała na gapieniu się w ekran, haha xD
No, jeżeli coś nie będzie pasowało, proszę pisać w komentarzach.
Oyasuminasai :3
~ Akai
Miłość męsko-męska, opowiadania od romantycznych po hard. Jeśli nie lubisz- wyjdź.
niedziela, 29 czerwca 2014
Powitanie :3
Witajcie!
Pozwólcie, że się przedstawię. Zwą mnie Akai(od przezwiska Rudy, bo "akai" w japońskim to kolor czerwony). Jestem dziewczyną i słucham j-rocka i j-metalu. Czasem oglądam anime i czytam mangi oraz czytam wiele opowiadań yaoi. Chciałabym sama się nimi zająć, więc założyłam tego bloga. Wcześniej coś próbowałam pisać, ale tamte opowiadania nie miały w sobie "tego czegoś" :D Mam nadzieję, że się to zmieni.
Naprawdę, proszę Was o wyrozumiałość, moje opowiadania nie będą najlepsze :< Jednak będę się starała. Nie będę pisać codziennie, ale w miarę możliwości będę wszystko nadrabiać.
Życzę Wam miłego czytania, mam nadzieję, że każda obecna tutaj osoba znajdzie swój ulubiony pairing :3 Jeśli jakiegoś nie będzie lub będzie mało, piszcie w komentarzach ;)
~ Akai
Pozwólcie, że się przedstawię. Zwą mnie Akai(od przezwiska Rudy, bo "akai" w japońskim to kolor czerwony). Jestem dziewczyną i słucham j-rocka i j-metalu. Czasem oglądam anime i czytam mangi oraz czytam wiele opowiadań yaoi. Chciałabym sama się nimi zająć, więc założyłam tego bloga. Wcześniej coś próbowałam pisać, ale tamte opowiadania nie miały w sobie "tego czegoś" :D Mam nadzieję, że się to zmieni.
Naprawdę, proszę Was o wyrozumiałość, moje opowiadania nie będą najlepsze :< Jednak będę się starała. Nie będę pisać codziennie, ale w miarę możliwości będę wszystko nadrabiać.
Życzę Wam miłego czytania, mam nadzieję, że każda obecna tutaj osoba znajdzie swój ulubiony pairing :3 Jeśli jakiegoś nie będzie lub będzie mało, piszcie w komentarzach ;)
~ Akai
Subskrybuj:
Posty (Atom)